środa, 11 grudnia 2013

02."I'll Be Quick"

 *Alyssa*

-A ty gdzie się wybierasz? – moja mama oparła się o drzwi naprzeciwko mnie, krzyżując ręce.
-Na zewnątrz. – oczywiście.
Była piątkowa noc, nareszcie. Weekend przyszedł wystarczająco szybko po stresującym tygodniu, jaki miałam. Cztery egzaminy, trzy starcia z moją mamą i jeszcze więcej starć niż mogłabym zliczyć, z moim dupkowatym ojcem. Skończyło się to spotkaniami z Justinem codziennie po szkole i dwa razy, podczas lunchu.
Byłam obrzydzona.
-To jest mój wolny wieczór. Powinnaś zostać. – powiedziała moja mama. Brzmiało to prawie jak błaganie.
-Nie anuluje moich planów, ponieważ postanowiłaś zostać raz w domu.
-Gdzie idziesz?
-Jak już powiedziałam, na zewnątrz. – wzruszyłam ramionami, kontynuując prostowanie moich włosów.
-Z Chelsea? – naciskała.
-Któż innym? – warknęłam. – Mamo, mam siedemnaście lat. Nie musisz monitorować co robie i gdzie idę.
-J-Ja po prostu nie chcę być sama dzisiejszej nocy.
-Masz Jima, swojego męża. – powiedziałam, wytykając jej, jak bezsensownie brzmiała.
-Wiem, ale-.
-Ponadto, zawsze zostawiasz mnie z nim samą. On nie jest moim obowiązkiem, jest twoim. Radź sobie z nim. – zgarnęłam moją torebką, kiedy ktoś zatrąbił na zewnątrz. – Idę do centrum handlowego, nie czekaj na mnie.
Otarłam się o nią, i zbiegłam po schodach. Jim zawołał mnie ,abym przyniosła mu kolejnego drinka, lecz zignorowałam go, szczęśliwa, że mogę wydostać się z domu, i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Ukończenie szkoły mogło przyjść odrobinę wcześniej. Były powody, dla których zdecydowałam się, iść do college trzy godziny od domu. W ten sposób, nie było powodu abym wracała do domu, jedynie, że byłam do tego zmuszona.
-Cześć wspaniała. – Chelsea, przywitała się, kiedy wsiadłam do jej samochodu. – Twoja mama jest naprawdę w domu?
-Niestety. Zachowuje się naprawdę dziwnie. Nawet nie jest w tym samym pokoju, co mój ojciec. Praktycznie błagała mnie, abym została dziś w domu.
-Nie mam jej tego za złe. Kto chciałby z nim zostać, sam na sam? Ale myśląc w tym kierunku, w mniej niż dwa miesiące, za mniej niż dwa miesiące, nie będzie to nasz problem.
Zaśmiałam się. – Nasza dwójka, na własną rękę w collegu.
-Nie są na nas gotowi.
Dojechałyśmy do centrum, a Chelsea od razu zaciągnęła mnie do cukierni. Złapała extra-dużą torbę, podczas gdy ja mniejszą, i zaczęłyśmy wypełniać je słodyczami.
-Więc mój tata dał mi trzydzieści dolców, i było podobnie ‘Lepiej nie wydaj tego na słodycze, tak jak ostatnim razem’ ,a ja na to ‘Nie będę nawet w stanie’ ,ale teraz, kiedy o tym wspomniałam…- spojrzała na mnie, i westchnęła. – Alyssa, słuchasz ty mnie w ogóle?
-Huh? Oh, zobacz. Ty masz zwyczaj mówienia za dużo, natomiast ja mam zwyczaj nie słuchania cię. – Uśmiechnęłam się.
Dała mi sztuczny uśmiech. – Hahaha, ty suko.
-Hey, to nie jest Lance? – wskazałam, przez sklep. Stał sam niedaleko wyjścia, ręce wsadził do kieszeni, rozglądając się po sklepie.
-Och, tak. – Chelsea machnęła ręką w powietrzu, aby zwrócić jego uwagę. Uśmiechnął się i podszedł.
-Witam panie. – przywitał się. – Wow, Chelsea, niezła ilość cukierków.
-Hmm. Co tutaj robisz sam? – Chelsea zapytała, trzepocząc rzęsami. Parsknęłam śmiechem, a ona spojrzała na mnie.
-Uh, więc słyszałem, że wszyscy ze szkoły przebywają tu w piątki. Wspomniałem o tym mimochodem mojej mamie, i zamknęła dom, zmuszając mnie, abym tutaj przyjechał. Chce abym był bardziej społeczny.
-Aww. To takie słodkie. – Chelsea, gruchnęła głośno. Wywróciłam oczami, na to, jak żenująca potrafi być.  – Wspaniale, przyłącz się do nas. Zabawnie spędzamy razem czas.
-W tym, że to nie jest w ogóle zabawne. Chelsea gada, ja udaję, że słucham. Tak mniej więcej, działają te spotkania.
-Na szczęście dla ciebie, Chelsea. Jestem bardzo dobry, w udawaniu, że słucham. – powiedział, lecz Chelsea ponownie skupiła swoją uwagę, na cukierkach.
Skończyłyśmy zbierać słodycze i udałyśmy się do kasy. Chelsea skończyła płacąc dwadzieścia siedem dolarów, z jej trzydziestu.
-Myślałam, że jesteś na diecie. – zwróciłam jej uwagę. Machnęła ręką lekceważąco, przekopując swoje słodycze. Zawsze drażnił ją temat dotyczący jej wagi, i tak bardzo, jak próbowała, nigdy nie mogła utrzymać się diety. Zawsze zapewniałam ją, że jest perfekcyjna taka jaka jest, ale wtedy Zoey i jej armia suk, tworzyły komentarze i Chelsea praktycznie, głodziła się.
-Dlaczego uważasz, że potrzebujesz diety? – zapytał Lance, niewinnie. – Wyglądasz dobrze.
Chelsea zachichotała. – Okey, oficjalnie jesteś moim ulubieńcem.
Udawałam obrażoną. – Słucham?
-Sorry, Lyss. Zostałaś zastąpiona. – Lance roześmiał się, klepiąc mnie po ramieniu współczująco.
-Dostaniesz awaryjne tampony od Lanca? – zwróciłam uwagę. Chelsea przemyślała to, po czym potrząsnęła głową.
-Sorry Lance.
Zaśmialiśmy się w dwójkę, ale przerwaliśmy, gdy zderzyliśmy się głowami z suką.
-Aw, spójrzcie. Frajerki mają nowego przyjaciela. – Zoey zbliżyła się do nas. Była z Leą, dziewczyną z algebry. Za nimi był Justin, skupiając na mnie swój wzrok, obok był jego najlepszy przyjaciel, Ryan Butler. Przewróciłam oczami.
-Odpierdol się, Zoey.
-Och, język dziwaczko. – zwróciła się do Lanca. – Gdybym była tobą, nie chciałabym spędzać czasu, z tymi dwoma. Dlaczego nie przyszedłeś wychillować* z nami?
-Jest mi tutaj dobrze. – Lance, powiedział grzecznie. Justin zaśmiał się sarkastycznie, przewracając swoimi oczami. Spojrzał na mnie, jego oczy odtwarzały naszą rozmowę z innego dnia.
*FLASHBACK*
-Widziałem jak spotykasz się z tym nowym dzieciakiem.
-Więc?
-Nie lubię go. Nie lubię, gdy ludzie zabierają to, co należy do mnie.
*THE END OF FLASHBACK*
Przewróciłam oczami i odwróciłam wzrok. Spojrzałam na Chelsea, która patrzyła na podłogę, kurczowo trzymając torbę ze słodyczami.
-Wow, jesteś pewna, że potrzebujesz tych wszystkich cukierków, Chelsea? Mam na myśli, że zaczyna się sezon stroi kąpielowych. – Zoey uśmiechnęła się, patrząc wzrokiem bardzo dumnym z siebie. Jej przyjaciele zaśmiali się, w tym Justin. Chelsea wydała cichy szloch, wciskając mi swoją torbę z cukierkami, i uciekła w przeciwnym kierunku.
-Dlaczego jesteś taką suką, Zoey? – zadrwiłam. – Zostawcie nas do cholery w spokoju.
Chwyciłam rękę Lanca i poszliśmy w tą stronę co Chelsea. Znalazłam ją w damskiej toalecie, opierającą się o zlew. Lanc został za drzwiami, aby upewnić się, że nikt inny nie wejdzie.
-Wiem co sprawi, że poczujesz się lepiej. – wyłożyłam przed nią słodycze. – Trochę czekolady.
Chelsea, stłumiła szloch. – Nie powinnam. ‘To sezon stroi kąpielowych.’ O co jej kurwa chodzi?
-Dziewczyny takie jak ona, nie są pewne siebie. Dlatego czują potrzebę, aby ludzie czuli się, tak samo niepewnie jak one. Nie słuchaj jej, Chels. Jesteś w porządku, taka jaka jesteś. Jeśli czujesz się komfortowo sama ze sobą, wtedy to co Zoey Wilson o tobie myśli, nie powinno mieć znaczenia.
-Więc, dlaczego mówisz, że powinnam skończyć ze słodyczami?
-Wydałaś na nie dwadzieścia siedem dolarów. Jak najpierw pójdziemy do kawiarni, może dostaniesz trochę sałatki. – uśmiechnęłam się. Pociągnęła nosem i skinęła głową, rzucając mi się na szyję.
Wyszłyśmy z łazienki, a Lance uśmiechnął się do Chelsea.
-Wszystko w porządku? – zapytał. Skinęła głową, zarzucając na mnie rękę.
Szliśmy wzdłuż  centrum handlowego, gdy poklepałam się po kieszeniach, szukając mojego telefonu.
-Ach, do dupy. Zostawiłam mój telefon w aucie. Idźcie zająć miejsce. Spotkamy się tam.
-Jesteś pewna? Mogę iść z tobą. – Chelsea, zaoferowała.
-Nie, wy idźcie. Będę tam. – Machnęłam ręką, zgarniając klucze z ręki Chelsea, i odwróciłam się w kierunku parkingu. Szłam na zewnątrz w ciemności, mocno owijając się bluzą wokół  mojego ciała.
W końcu dotarłam do samochodu i otworzyłam drzwi. Szybko chwyciłam mój telefon, i odwróciłam się. Podskoczyłam, gdy zobaczyłam, że nie byłam sama. Justin stał, opierając się, o bagażnik samochodu, ze skrzyżowanymi rękami i grymasem na twarzy.
-Co do cholery, bro? – położyłam dłoń, na swoją klatkę piersiową. – Ja pierdole, przestraszyłeś mnie.
Nie powiedział nic. Zamiast tego, pochylił się do przodu, chwytając moją twarz, i praktycznie atakując mnie swoimi ustami.
Chrząknęłam i odepchnęłam go. – Justin, nie.
-Powiedziałam Ci, że nie lubię tego gościa. Dlaczego tu z nim jesteś?
-Nie wiedziałam, że potrzebuję twojej zgody, aby spędzić czas ze swoimi przyjaciółmi. Skoro o tym mowa, dlaczego nie wróciłeś z nimi? Nie jestem w nastroju.
Zrobiłam krok, aby bo wyminąć, lecz złapał mnie ponownie. – Przykro mi z powodu tego, co Zoey powiedziała.
Pozwoliłam mojej szczęce opaść. – Justin Bieber właśnie przeprosił?
-Zamknij się do cholery. To nie dzieje się często, lecz przekroczyła granicę. Twoja przyjaciółka , nie zasługuję na to.
-Dobrze, dzięki. Muszę iść. – lecz zostałam po raz kolejny zatrzymana.
-Co Justin? – zapytałam, poirytowana. Pchnął mnie znowu na samochód Chelsea, całując mnie ponownie. Poddałam się, póki nie usłyszałam, że wyciąga coś z kieszeni. Odepchnęłam go, po raz kolejny.
-Nie, Justin. Moi przyjaciele czekają.
-Więc, będę szybki. Proszę cię, Alyssa. – westchnęłam i pokiwałam głową, poddając się. Otworzył tylne drzwi i pchnął mnie na siedzenia. Szybko pozbyliśmy się naszych ubrań, i dobrze, co było dalej możecie domyślić się sami.
Poszłam do kawiarni, kiedy skończyliśmy. Serce biło mi szaleńczo. Zajęło nam około piętnastu minut, zanim ubraliśmy się ponownie i poszliśmy w swoją stronę. Wygładziłam moje ubrania, upewniając się, że wyglądają normalnie, a nie jakbym uprawiała seks. Co przypomniało mi o pewnej kwestii.
Właśnie uprawiałam seks, w aucie mojej najlepszej przyjaciółki.
Z kimś, kto godzinę temu, dał mi kolejny powód, aby go znienawidzić.
Co jest ze mną nie tak?
-Co się z tobą działo? – spytał Lance, gdy w końcu doszłam do restauracji. Usiadłam po drugiej stronie Chelsea, naprzeciwko wejścia.
-Um, nie mogłam znaleźć samochodu. – skłamałam.
-Dobrze, masz swój telefon? – spytała Chelsea.
Spojrzałam w dół, na swoje puste dłonie. – Musiałam zostawić go w domu.
-Oh, spoko. Zgłodniałam, jedzmy.
Kelnerka przyszła wziąć nasze zamówienia, natomiast Chelsea złożyła, całkiem duże zamówienie, zerknęłam w górę. Justin ominął restaurację, próbując okiełznać swoje dziki włosy. Zaśmiałam się. Wyglądał jak gówno, tak jak przeczuwałam.
Zjedliśmy nasze jedzenie i udaliśmy się w osobnych kierunkach. Chelsea wzięła numer Lanca, obiecując, że zadzwoni, gdy będziemy gdzieś wychodzić.
Kiedy dotarłyśmy do auta, wzięłam głęboki oddech, zanim wsiadłam. Miałam wszystkie swoje ubrania, i modliłam się do Boga, aby Justin wziął swoje.
-Czekaj, Lyss. Twój telefon jest właśnie tutaj. – Chelsea wzięła mój telefon, z podłogi samochodu i podała mi go. Moje oczy rozszerzyły się.
-Musiałam go przeoczyć. To był długi tydzień. Jestem wykończona. – zaśmiałam się nerwowo.
Chelsea zachichotała. – O, tak. Zapomniałam oddać ci twoją bluzę. Tutaj, trzymaj ją.
Odchyliła się, żeby sięgnąć coś z tylnego siedzenia, a ja uderzyłam się w czoło.
Głupia, głupia, głupia.
-Ew! – Chelsea pisnęła. – To obrzydliwe.
Podskoczyłam. – Co? Coś nie tak?
-Co to kurwa jest? – podniosła małe kwadratowe opakowanie. Było otwarte, puste.
-U-Uh, więc… - jąkałam się, niepewna co mam wiedzieć. Tu nie było nic do powiedzenia.
-James jest takim cymbałem. – westchnęła, pocierając czoło. James był jej bratem. – Pożyczył mój samochód w zeszłym tygodniu, i wrócił do domu naprawdę późno. Oczywiście, nie wie, jak pozbyć się dowodów.
Trzymała opakowanie, między dwoma palcami, i wyrzuciła je przez okno. Westchnęła, klaszcząc w dłonie. – Przykro mi, że musiałaś być tego świadkiem. Fuj, nie mogę uwierzyć, że on to zrobił. W moim samochodzie.
-Też nie mogę w to uwierzyć. – przełknęłam, swój ochrypły głos.
-Dobrze, pojedziemy do ciebie.
Przejechaliśmy do domu, przeważnie w milczeniu. Kiedy Chelsea, spytała się mnie, czy coś jest nie tak, odpowiedziałam, że jestem zmęczona szkołą i nie czuje się zbyt dobrze.
Podjechałyśmy pod mój dom, i pożegnałam się, obiecując, zadzwonić do niej rano. Naprawdę bolał mnie brzuch,
-Alyssa, czekaj. – powiedziała Chelsea, przez okno. Naprawdę chcę iść na górę, i położyć się do łóżka.
-Dziękuję, za to, że jesteś takim wspaniałym przyjacielem. Naprawdę doceniam wszystko, co dla mnie robisz. – uśmiechnęła się.
Uśmiechnęłam się również, moje serce skręciło się. – Ty również, Chelsea. Porozmawiamy jutro.
Podeszłam do frontowych drzwi, nie odwracając się. Zamknęłam cicho drzwi i oparłam się o nie, wzdychając.
-Alyssa? – zawołała, moja mama.
-Tak. – weszłam do salonu. Telewizor był włączony, a Jim był przytomny. Moja mama siedziała tak daleko od niego, na ile pozwalała jej kanapa.
-Dobrze się bawiłaś? – spytała.
-Yeah. – westchnęłam. – Bardzo dobrze. Dobranoc.
Gdy byłam w pokoju, zatopiłam się w poduszkach, powstrzymując chęć krzyknięcia.
Mam w sobie trochę, z dobrego przyjaciela.


*wychillować – odpoczywać, wyluzować. 

~~*~~

"Dzień dobry, kocham cię. Już posmarowałem tobą chleb." :)

Przepraszam za wszelkie błędy, ale rozdział nie do końca sprawdzony, gdyż tłumaczyłam go na szybko.
I jak wam się podoba? :) 
Pewnie jesteście zawiedzeni, że nie ma seksu zboczuchy. Hahaha, spokojnie, ja też. 
Zapraszam was do zakładki "Informowani" & "Wasze opowiadania".
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam tutaj.

A TERAZ NAJWAŻNIEJSZE.

Dziękuję wam za około 1000 wyświetleń oraz 13 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
JESTEŚCIE WSPANIALI ! <33 :)
Dzięki wiem, od 3 dni non stop się uśmiecham.
i trochę zaczyna boleć mnie twarz. Hahahah, nie, nic. ;D
Następny rozdział należy do Sandry, więc nie wiem kiedy się pojawi.

CZYTASZ = SKOMENTUJ

Much love, Paula. <33 



14 komentarzy:

  1. Super ! Tak masz racje troche szkoda ze nie ma tej sceny ahhahah ale i tak jest hsjbdhdhhd *0* czekam na nastepny :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mnie zainteresowałyście tym opowiadaniem, że przeczytałam całość w oryginale, ale wiadomo co polskie to lepsze, więc będę czytać tłumaczenie ;) Rozdział ciekawy. Czekam na więcej akcji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o kurde nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten ich uklad jest bardzo dziwny lol haha/@idontlikexx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ale żal że autorka nie pisze ,,takich

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę sie , że to tłumaczysz <3
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to tłumaczenie :D Naprawdę świetnie to tłumaczycie :) Już się nie mogę doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. To tłumaczenie jest cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie, czekam na kolejny rozdział :) Poza tym mogłybyście mnie informować? @awwbiebsy :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę mi się to spodobało. Fajnie jest poczytać coś innego niż zwykle. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaczepiste! Czekam na nn świetnie tłumaczysz skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne! Zgadzam się z SwagOnRiri , fajnie jest poczytać coś innego. Bardzo fajne i czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje x