*Alyssa*
-A ty gdzie
się wybierasz? – moja mama oparła się o drzwi naprzeciwko mnie, krzyżując ręce.
-Na
zewnątrz. – oczywiście.
Była
piątkowa noc, nareszcie. Weekend przyszedł wystarczająco szybko po stresującym
tygodniu, jaki miałam. Cztery egzaminy, trzy starcia z moją mamą i jeszcze
więcej starć niż mogłabym zliczyć, z moim dupkowatym ojcem. Skończyło się to
spotkaniami z Justinem codziennie po szkole i dwa razy, podczas lunchu.
Byłam
obrzydzona.
-To jest mój
wolny wieczór. Powinnaś zostać. – powiedziała moja mama. Brzmiało to prawie jak
błaganie.
-Nie anuluje
moich planów, ponieważ postanowiłaś zostać raz w domu.
-Gdzie
idziesz?
-Jak już
powiedziałam, na zewnątrz. – wzruszyłam ramionami, kontynuując prostowanie
moich włosów.
-Z Chelsea? –
naciskała.
-Któż innym?
– warknęłam. – Mamo, mam siedemnaście lat. Nie musisz monitorować co robie i gdzie
idę.
-J-Ja po
prostu nie chcę być sama dzisiejszej nocy.
-Masz Jima,
swojego męża. – powiedziałam, wytykając jej, jak bezsensownie brzmiała.
-Wiem, ale-.
-Ponadto, zawsze
zostawiasz mnie z nim samą. On nie jest moim obowiązkiem, jest twoim. Radź
sobie z nim. – zgarnęłam moją torebką, kiedy ktoś zatrąbił na zewnątrz. – Idę do
centrum handlowego, nie czekaj na mnie.
Otarłam się
o nią, i zbiegłam po schodach. Jim zawołał mnie ,abym przyniosła mu kolejnego
drinka, lecz zignorowałam go, szczęśliwa, że mogę wydostać się z domu, i
zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Ukończenie szkoły mogło przyjść odrobinę
wcześniej. Były powody, dla których zdecydowałam się, iść do college trzy
godziny od domu. W ten sposób, nie było powodu abym wracała do domu, jedynie,
że byłam do tego zmuszona.
-Cześć
wspaniała. – Chelsea, przywitała się, kiedy wsiadłam do jej samochodu. – Twoja mama
jest naprawdę w domu?
-Niestety.
Zachowuje się naprawdę dziwnie. Nawet nie jest w tym samym pokoju, co mój
ojciec. Praktycznie błagała mnie, abym została dziś w domu.
-Nie mam jej
tego za złe. Kto chciałby z nim zostać, sam na sam? Ale myśląc w tym kierunku,
w mniej niż dwa miesiące, za mniej niż dwa miesiące, nie będzie to nasz
problem.
Zaśmiałam
się. – Nasza dwójka, na własną rękę w collegu.
-Nie są na
nas gotowi.
Dojechałyśmy
do centrum, a Chelsea od razu zaciągnęła mnie do cukierni. Złapała extra-dużą
torbę, podczas gdy ja mniejszą, i zaczęłyśmy wypełniać je słodyczami.
-Więc mój
tata dał mi trzydzieści dolców, i było podobnie ‘Lepiej nie wydaj tego na słodycze, tak jak ostatnim razem’ ,a ja
na to ‘Nie będę nawet w stanie’ ,ale
teraz, kiedy o tym wspomniałam…- spojrzała na mnie, i westchnęła. – Alyssa,
słuchasz ty mnie w ogóle?
-Huh? Oh,
zobacz. Ty masz zwyczaj mówienia za dużo, natomiast ja mam zwyczaj nie
słuchania cię. – Uśmiechnęłam się.
Dała mi
sztuczny uśmiech. – Hahaha, ty suko.
-Hey, to nie
jest Lance? – wskazałam, przez sklep. Stał sam niedaleko wyjścia, ręce wsadził
do kieszeni, rozglądając się po sklepie.
-Och, tak. –
Chelsea machnęła ręką w powietrzu, aby zwrócić jego uwagę. Uśmiechnął się i
podszedł.
-Witam
panie. – przywitał się. – Wow, Chelsea, niezła ilość cukierków.
-Hmm. Co
tutaj robisz sam? – Chelsea zapytała, trzepocząc rzęsami. Parsknęłam śmiechem,
a ona spojrzała na mnie.
-Uh, więc
słyszałem, że wszyscy ze szkoły przebywają tu w piątki. Wspomniałem o tym mimochodem mojej mamie, i zamknęła dom, zmuszając
mnie, abym tutaj przyjechał. Chce abym był bardziej społeczny.
-Aww. To
takie słodkie. – Chelsea, gruchnęła głośno. Wywróciłam oczami, na to, jak
żenująca potrafi być. – Wspaniale,
przyłącz się do nas. Zabawnie spędzamy razem czas.
-W tym, że
to nie jest w ogóle zabawne. Chelsea gada, ja udaję, że słucham. Tak mniej
więcej, działają te spotkania.
-Na
szczęście dla ciebie, Chelsea. Jestem bardzo dobry, w udawaniu, że słucham. – powiedział,
lecz Chelsea ponownie skupiła swoją uwagę, na cukierkach.
Skończyłyśmy
zbierać słodycze i udałyśmy się do kasy. Chelsea skończyła płacąc dwadzieścia
siedem dolarów, z jej trzydziestu.
-Myślałam,
że jesteś na diecie. – zwróciłam jej uwagę. Machnęła ręką lekceważąco, przekopując
swoje słodycze. Zawsze drażnił ją temat dotyczący jej wagi, i tak bardzo, jak
próbowała, nigdy nie mogła utrzymać się diety. Zawsze zapewniałam ją, że jest
perfekcyjna taka jaka jest, ale wtedy Zoey i jej armia suk, tworzyły komentarze
i Chelsea praktycznie, głodziła się.
-Dlaczego
uważasz, że potrzebujesz diety? – zapytał Lance, niewinnie. – Wyglądasz dobrze.
Chelsea
zachichotała. – Okey, oficjalnie jesteś moim ulubieńcem.
Udawałam
obrażoną. – Słucham?
-Sorry, Lyss.
Zostałaś zastąpiona. – Lance roześmiał się, klepiąc mnie po ramieniu
współczująco.
-Dostaniesz
awaryjne tampony od Lanca? – zwróciłam uwagę. Chelsea przemyślała to, po czym
potrząsnęła głową.
-Sorry
Lance.
Zaśmialiśmy
się w dwójkę, ale przerwaliśmy, gdy zderzyliśmy się głowami z suką.
-Aw,
spójrzcie. Frajerki mają nowego przyjaciela. – Zoey zbliżyła się do nas. Była z
Leą, dziewczyną z algebry. Za nimi był Justin, skupiając na mnie swój wzrok,
obok był jego najlepszy przyjaciel, Ryan Butler. Przewróciłam oczami.
-Odpierdol
się, Zoey.
-Och, język
dziwaczko. – zwróciła się do Lanca. – Gdybym była tobą, nie chciałabym spędzać
czasu, z tymi dwoma. Dlaczego nie przyszedłeś wychillować* z nami?
-Jest mi
tutaj dobrze. – Lance, powiedział grzecznie. Justin zaśmiał się sarkastycznie, przewracając
swoimi oczami. Spojrzał na mnie, jego oczy odtwarzały naszą rozmowę z innego
dnia.
*FLASHBACK*
-Widziałem jak spotykasz się z tym
nowym dzieciakiem.
-Więc?
-Nie lubię go. Nie lubię, gdy ludzie
zabierają to, co należy do mnie.
*THE END OF
FLASHBACK*
Przewróciłam
oczami i odwróciłam wzrok. Spojrzałam na Chelsea, która patrzyła na podłogę,
kurczowo trzymając torbę ze słodyczami.
-Wow, jesteś
pewna, że potrzebujesz tych wszystkich cukierków, Chelsea? Mam na myśli, że
zaczyna się sezon stroi kąpielowych. – Zoey uśmiechnęła się, patrząc wzrokiem
bardzo dumnym z siebie. Jej przyjaciele zaśmiali się, w tym Justin. Chelsea
wydała cichy szloch, wciskając mi swoją torbę z cukierkami, i uciekła w
przeciwnym kierunku.
-Dlaczego
jesteś taką suką, Zoey? – zadrwiłam. – Zostawcie nas do cholery w spokoju.
Chwyciłam
rękę Lanca i poszliśmy w tą stronę co Chelsea. Znalazłam ją w damskiej
toalecie, opierającą się o zlew. Lanc został za drzwiami, aby upewnić się, że
nikt inny nie wejdzie.
-Wiem co
sprawi, że poczujesz się lepiej. – wyłożyłam przed nią słodycze. – Trochę czekolady.
Chelsea,
stłumiła szloch. – Nie powinnam. ‘To
sezon stroi kąpielowych.’ O co jej kurwa chodzi?
-Dziewczyny
takie jak ona, nie są pewne siebie. Dlatego czują potrzebę, aby ludzie czuli
się, tak samo niepewnie jak one. Nie słuchaj jej, Chels. Jesteś w porządku,
taka jaka jesteś. Jeśli czujesz się komfortowo sama ze sobą, wtedy to co Zoey
Wilson o tobie myśli, nie powinno mieć znaczenia.
-Więc,
dlaczego mówisz, że powinnam skończyć ze słodyczami?
-Wydałaś na
nie dwadzieścia siedem dolarów. Jak najpierw pójdziemy do kawiarni, może
dostaniesz trochę sałatki. – uśmiechnęłam się. Pociągnęła nosem i skinęła głową,
rzucając mi się na szyję.
Wyszłyśmy z
łazienki, a Lance uśmiechnął się do Chelsea.
-Wszystko w
porządku? – zapytał. Skinęła głową, zarzucając na mnie rękę.
Szliśmy
wzdłuż centrum handlowego, gdy
poklepałam się po kieszeniach, szukając mojego telefonu.
-Ach, do
dupy. Zostawiłam mój telefon w aucie. Idźcie zająć miejsce. Spotkamy się tam.
-Jesteś
pewna? Mogę iść z tobą. – Chelsea, zaoferowała.
-Nie, wy
idźcie. Będę tam. – Machnęłam ręką, zgarniając klucze z ręki Chelsea, i
odwróciłam się w kierunku parkingu. Szłam na zewnątrz w ciemności, mocno owijając
się bluzą wokół mojego ciała.
W końcu
dotarłam do samochodu i otworzyłam drzwi. Szybko chwyciłam mój telefon, i
odwróciłam się. Podskoczyłam, gdy zobaczyłam, że nie byłam sama. Justin stał,
opierając się, o bagażnik samochodu, ze skrzyżowanymi rękami i grymasem na
twarzy.
-Co do
cholery, bro? – położyłam dłoń, na swoją klatkę piersiową. – Ja pierdole,
przestraszyłeś mnie.
Nie
powiedział nic. Zamiast tego, pochylił się do przodu, chwytając moją twarz, i
praktycznie atakując mnie swoimi ustami.
Chrząknęłam
i odepchnęłam go. – Justin, nie.
-Powiedziałam
Ci, że nie lubię tego gościa. Dlaczego tu z nim jesteś?
-Nie
wiedziałam, że potrzebuję twojej zgody, aby spędzić czas ze swoimi
przyjaciółmi. Skoro o tym mowa, dlaczego nie wróciłeś z nimi? Nie jestem w
nastroju.
Zrobiłam
krok, aby bo wyminąć, lecz złapał mnie ponownie. – Przykro mi z powodu tego, co
Zoey powiedziała.
Pozwoliłam
mojej szczęce opaść. – Justin Bieber właśnie przeprosił?
-Zamknij się
do cholery. To nie dzieje się często, lecz przekroczyła granicę. Twoja przyjaciółka
, nie zasługuję na to.
-Dobrze,
dzięki. Muszę iść. – lecz zostałam po raz kolejny zatrzymana.
-Co Justin? –
zapytałam, poirytowana. Pchnął mnie znowu na samochód Chelsea, całując mnie
ponownie. Poddałam się, póki nie usłyszałam, że wyciąga coś z kieszeni.
Odepchnęłam go, po raz kolejny.
-Nie,
Justin. Moi przyjaciele czekają.
-Więc, będę
szybki. Proszę cię, Alyssa. – westchnęłam i pokiwałam głową, poddając się.
Otworzył tylne drzwi i pchnął mnie na siedzenia. Szybko pozbyliśmy się naszych
ubrań, i dobrze, co było dalej możecie domyślić się sami.
Poszłam do
kawiarni, kiedy skończyliśmy. Serce biło mi szaleńczo. Zajęło nam około
piętnastu minut, zanim ubraliśmy się ponownie i poszliśmy w swoją stronę.
Wygładziłam moje ubrania, upewniając się, że wyglądają normalnie, a nie jakbym uprawiała
seks. Co przypomniało mi o pewnej kwestii.
Właśnie
uprawiałam seks, w aucie mojej najlepszej przyjaciółki.
Z kimś, kto
godzinę temu, dał mi kolejny powód, aby go znienawidzić.
Co jest ze
mną nie tak?
-Co się z
tobą działo? – spytał Lance, gdy w końcu doszłam do restauracji. Usiadłam po
drugiej stronie Chelsea, naprzeciwko wejścia.
-Um, nie
mogłam znaleźć samochodu. – skłamałam.
-Dobrze, masz
swój telefon? – spytała Chelsea.
Spojrzałam w
dół, na swoje puste dłonie. – Musiałam zostawić go w domu.
-Oh, spoko.
Zgłodniałam, jedzmy.
Kelnerka
przyszła wziąć nasze zamówienia, natomiast Chelsea złożyła, całkiem duże
zamówienie, zerknęłam w górę. Justin ominął restaurację, próbując okiełznać swoje
dziki włosy. Zaśmiałam się. Wyglądał jak gówno, tak jak przeczuwałam.
Zjedliśmy
nasze jedzenie i udaliśmy się w osobnych kierunkach. Chelsea wzięła numer
Lanca, obiecując, że zadzwoni, gdy będziemy gdzieś wychodzić.
Kiedy
dotarłyśmy do auta, wzięłam głęboki oddech, zanim wsiadłam. Miałam wszystkie
swoje ubrania, i modliłam się do Boga, aby Justin wziął swoje.
-Czekaj,
Lyss. Twój telefon jest właśnie tutaj. – Chelsea wzięła mój telefon, z podłogi
samochodu i podała mi go. Moje oczy rozszerzyły się.
-Musiałam go
przeoczyć. To był długi tydzień. Jestem wykończona. – zaśmiałam się nerwowo.
Chelsea
zachichotała. – O, tak. Zapomniałam oddać ci twoją bluzę. Tutaj, trzymaj ją.
Odchyliła
się, żeby sięgnąć coś z tylnego siedzenia, a ja uderzyłam się w czoło.
Głupia, głupia, głupia.
-Ew! –
Chelsea pisnęła. – To obrzydliwe.
Podskoczyłam.
– Co? Coś nie tak?
-Co to kurwa
jest? – podniosła małe kwadratowe opakowanie. Było otwarte, puste.
-U-Uh, więc…
- jąkałam się, niepewna co mam wiedzieć. Tu nie było nic do powiedzenia.
-James jest
takim cymbałem. – westchnęła, pocierając czoło. James był jej bratem. –
Pożyczył mój samochód w zeszłym tygodniu, i wrócił do domu naprawdę późno.
Oczywiście, nie wie, jak pozbyć się dowodów.
Trzymała
opakowanie, między dwoma palcami, i wyrzuciła je przez okno. Westchnęła,
klaszcząc w dłonie. – Przykro mi, że musiałaś być tego świadkiem. Fuj, nie mogę
uwierzyć, że on to zrobił. W moim samochodzie.
-Też nie
mogę w to uwierzyć. – przełknęłam, swój ochrypły głos.
-Dobrze,
pojedziemy do ciebie.
Przejechaliśmy
do domu, przeważnie w milczeniu. Kiedy Chelsea, spytała się mnie, czy coś jest
nie tak, odpowiedziałam, że jestem zmęczona szkołą i nie czuje się zbyt dobrze.
Podjechałyśmy
pod mój dom, i pożegnałam się, obiecując, zadzwonić do niej rano. Naprawdę
bolał mnie brzuch,
-Alyssa,
czekaj. – powiedziała Chelsea, przez okno. Naprawdę chcę iść na górę, i położyć
się do łóżka.
-Dziękuję,
za to, że jesteś takim wspaniałym przyjacielem. Naprawdę doceniam wszystko, co
dla mnie robisz. – uśmiechnęła się.
Uśmiechnęłam
się również, moje serce skręciło się. – Ty również, Chelsea. Porozmawiamy
jutro.
Podeszłam do
frontowych drzwi, nie odwracając się. Zamknęłam cicho drzwi i oparłam się o
nie, wzdychając.
-Alyssa? –
zawołała, moja mama.
-Tak. –
weszłam do salonu. Telewizor był włączony, a Jim był przytomny. Moja mama
siedziała tak daleko od niego, na ile pozwalała jej kanapa.
-Dobrze się
bawiłaś? – spytała.
-Yeah. – westchnęłam.
– Bardzo dobrze. Dobranoc.
Gdy byłam w
pokoju, zatopiłam się w poduszkach, powstrzymując chęć krzyknięcia.
Mam w sobie
trochę, z dobrego przyjaciela.
*wychillować
– odpoczywać, wyluzować.
~~*~~
"Dzień dobry, kocham cię. Już posmarowałem tobą chleb." :)
Przepraszam za wszelkie błędy, ale rozdział nie do końca sprawdzony, gdyż tłumaczyłam go na szybko.
I jak wam się podoba? :)
Zapraszam was do zakładki "Informowani" & "Wasze opowiadania".
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam tutaj.
A TERAZ NAJWAŻNIEJSZE.
Dziękuję wam za około 1000 wyświetleń oraz 13 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
JESTEŚCIE WSPANIALI ! <33 :)
Dzięki wiem, od 3 dni non stop się uśmiecham.
Następny rozdział należy do Sandry, więc nie wiem kiedy się pojawi.
CZYTASZ = SKOMENTUJ
Much love, Paula. <33
Super ! Tak masz racje troche szkoda ze nie ma tej sceny ahhahah ale i tak jest hsjbdhdhhd *0* czekam na nastepny :* ♥
OdpowiedzUsuńTak mnie zainteresowałyście tym opowiadaniem, że przeczytałam całość w oryginale, ale wiadomo co polskie to lepsze, więc będę czytać tłumaczenie ;) Rozdział ciekawy. Czekam na więcej akcji ;)
OdpowiedzUsuńo kurde nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńTen ich uklad jest bardzo dziwny lol haha/@idontlikexx
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ale żal że autorka nie pisze ,,takich
OdpowiedzUsuńCieszę sie , że to tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;)
Kocham to tłumaczenie :D Naprawdę świetnie to tłumaczycie :) Już się nie mogę doczekać nn <3
OdpowiedzUsuńTo tłumaczenie jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńBoskie, czekam na kolejny rozdział :) Poza tym mogłybyście mnie informować? @awwbiebsy :*
OdpowiedzUsuńNaprawdę mi się to spodobało. Fajnie jest poczytać coś innego niż zwykle. :)
OdpowiedzUsuńZaczepiste! Czekam na nn świetnie tłumaczysz skarbie <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! Zgadzam się z SwagOnRiri , fajnie jest poczytać coś innego. Bardzo fajne i czekam na następne <3
OdpowiedzUsuńCudowby**
OdpowiedzUsuńLOVE *.*
OdpowiedzUsuń